Pierwsze wrażenia
Witajcie! Dotarłam, cała i zdrowa. Miałam dość późno lot, bo o 22.10 w sobotę z Gdańska do London Stansted. Niestety jak to czasami bywa, podróż była opóźniona, więc dotarłam do Anglii po północy. W każdym razie, moja host rodzinka była na tyle miła, że opłaciła mi taksówkę z lotniska do domu (btw. muszę zapytać ile kosztowała, bo ta informacja może sie przydać). W domu byłam po 1 w nocy, przywitała mnie hostka, pokazała mi na szybko podstawowe rzeczy i tyle. W niedzielę (wczoraj) spałam do 11, a host rodzinka wyszła na badmintona a potem lunch do rodziny, więc dziewczynki poznałam dopiero popołudniu. Są urocze. Młodsza jest taką przylepą, co chwilę podchodzi, tuli się, trzyma za rękę. Starsza jest trochę bardziej zdystansowana, ale mam nadzieję, że szybko przebiję sie przez mur. Prezenty się podobały, mam wrażenie, ze Mieszanka Wedlowska zrobiła furorę. I hostka była zadowolona z miodu, także z tym trafiłam. Dom jest przeogromny. Ma trzy poziomy, sześć sypialni i cztery łazien